Wstała, zmyła rozmyty makijaż i wytarła ociekającą po jej policzku krew...Colin gdzieś wyszedł, więc mogła spokojnie pomyśleć...Ubrała się i wyszła.
***
Usiadła na ławce w parku, jej wzrok skupił się na fontannie...
- Dlaczego jesteś taka smutna ?! Zobacz, jaki dziś piękny dzień!- z rozmyśleń wyrwał ją głos radosnego chłopaka, który właśnie się do niej dosiadł
- Pff...Nie dla każdego "piękny"...W ogóle nie chce mi się z tobą gadać..- odwróciła głowę i się od niego odsunęła
- Wiesz nie chciałbym się narzucać, ale...hmm, ale czasem lepiej jest się wyżalić komuś obcemu..- dziewczyna spojrzała się jak na jakiegoś głupka- No, ale wiesz ktoś spojrzy na to z całkiem innej perspektywy i ci pomoże- posłał jej uśmiech.
- I co może mam zaczepiać każdego przechodnia i zrobić ankietę o tym, co on myśli na ten temat...- przewróciła oczami- I jakoś nie sądzę, że rozmowa z nieznajomym coś mi da...
- A więc, jestem Zayn- wyciągnął rękę w jej stronę
- Carlotta - odwzajemniła gest
- Widzisz już nie jestem nieznajomy, teraz możesz mi powiedzieć. - lekko trącił jej bark. Usłyszał odgłos zetknięcia się ręki z jej czołem i śmiech.- To jak ??
Dziewczyna poczuła, że może mu zaufać.- Wiesz co może jest w tym trochę racji..- zamyśliła się.
- Nie trochę, tylko dużo...A więc opowiadaj, bo jakoś nie sądzę, że te ślady na policzku, to upadek ze schodów czy coś...- przewrócił oczami- Ktoś cię skrzywdził ??
-Ehhh...Nie jest mi łatwo...- na jej twarzy pojawił się smutek- Jak sądzisz, czy miłość istnieje na prawdę, czy zdarza się tylko w bajkach ? - nie odpowiedział, czekał na to co powie dalej- Wiesz...Poznałam go trzy lata temu...na początku miły, uprzejmy, mówił jak bardzo kocha, dawał kwiaty...Później zupełnie inny : agresywny, zazdrosny...Często mnie zdradzał i....i zdradza dalej, czasem nawet przychodził z tą kobietą...Ciągle mówi, że to ja mam kogoś, karze mnie za swoje błędy...- był w szoku po tym co usłyszał
- Dlaczego jeszcze z nim jesteś ?!- nie mógł uwierzyć w jej słowa
- Ja...ja nie potrafię go zostawić...nie poradzę sobie bez niego, tu jestem sama ...i ja go chyba kocham...
- Powiem ci tak...Dasz radę bez niego ! To on ci tak wmówił, że bez niego jesteś nikim, nie dasz rady, jesteś za słaba...TO NIE PRAWDA ! I TY GO WCALE NIE KOCHASZ ! Wiesz słuchałem tego co mówisz i wywnioskowałem, że ty się boisz tego, co mógłby zrobić, gdybyś odeszła...Już dawno powinnaś z nim skończyć...NIE MUSISZ CIERPIEĆ, BO ON TEGO CHCE !- patrzyła na niego i nie wiedziała co ma odpowiedzieć...te słowa ją zabolały...były prawdą...cholerną prawdą, której ona nie dopuszczała do swojego umysłu- A jeszcze jedno : tak, prawdziwa miłość istnieje i ty też ją spotkasz, ale to na pewno nie ta teraz...- spojrzał w jej oczy, do których napływały łzy - Na prawdę nie masz dokąd jechać ??
Chwile się zastanawiała- Hmmm mam jeszcze brata...
- To jedź do niego ! - objął ją ramieniem
- Ale on jest w Hiszpanii...
- To jeszcze lepiej ! Chodź kupimy ci bilet- wstał i wyciągnął rękę w jej stronę, aby z nim poszła
- Nie ja nie chce...nie mogę...- wstała i zaczęła biec w stronę swojego mieszkania, jednak on ją dogonił
- Przestań ! Nie zachowuj się tak..- pociągnął ją za rękę- Zastanów się czego chcesz...Zadzwoń, jak dokonasz wyboru - podał jej kartkę z zapisanym numerem- Tylko, żeby nie było za późno...- odwrócił się i odszedł, a w jej głowie zjawiło się tysiąc myśli...
_________________________________________________________________________________
I mamy pierwszy rozdział :)
Co o nim myślicie ?? Taki średni, jak dla mnie, ale czekam na wasze opinie ;P
Jak myślicie co zrobi Carlotta ?!
Czekam na Wasze komentarze :)
Buziaki ;*