niedziela, 22 września 2013

Rozdział 4

- Dziękuję.- odezwała się pierwsza przerywając ciszę między nimi
- Nie masz za co dziękować.- na jego twarzy pojawił  się lekki uśmiech.- Ehh miałem jej coś wygarnąć i znowu zapomniałem...- przewrócił oczami
- Hah, co takiego ?- spojrzała na niego z zaciekawieniem
- Widziałaś ich zdjęcia z plaży?- pokiwała przecząco głową.- To nic nie tracisz...
- Dlaczego ona taka jest ?
- Bo jest głupia ?! 
- Poważnie pytam, nie poznałam jej na tyle dobrze, żeby móc stwierdzić dlaczego się tak zachowuje, za to ty...
- Szczerze ?! Żadna z dziewczyn jej nie polubiła, ani trochę. Jest o niego obsesyjnie zazdrosna...Myśli, że każdy chce rozdzielić ją i Marca... Chore...
- A jak było z tobą i twoją dziewczyną?- zapytała niepewnie, gdy usiedli na ławce w parku.
- Może innym razem ci to opowiem. Idziemy dalej ?- szybko zmienił temat 
- Ale gdzie chcesz iść ?- wstała z ławki
- Gdziekolwiek...
- Szczerze ?! - spojrzał na nią.- Jesteś dziwny...
- Bo ?!
- Praktycznie w ogóle się nie odzywasz, ciężko złapać z tobą jakikolwiek kontakt. Nie potrafię cię zrozumieć...Próbujesz zamknąć się w sobie i odizolować od reszty świata ?!
- Próbuje zapomnieć...
- A może to nie ten sposób ?!
- A może nie powinnaś mi mówić, jaki sposób mam wybrać ?! Sama nie postąpiłaś lepiej !
- Ale czy ja powiedziałam coś złego ? Chciałam ci jakoś pomóc... 
- Może najpierw sama się pozbieraj, a później doradzaj...Z resztą nie ważne...- rzucił i poszedł w przeciwną stronę, a ona powędrowała do mieszkania brata...

***
Wpadła do domu i pobiegła do swojego pokoju. Marc akurat wychodził z łazienki.
- Ej ej ej ! Stój ! Co się stało ?- krzyknął za nią
Zamknęła drzwi na klucz i rzuciła się na łóżko. Nie chciała, żeby teraz ktokolwiek był przy niej, chciała być sama. Chciała wszystko dokładnie przemyśleć.
 Może miał rację ? Może nie potrzebnie wpycha nos tam, gdzie nie trzeba ? W końcu sama nie może sobie poradzić ze swoimi problemami, ale obecność drugiej osoby - przyjaciela, jest wtedy bardzo ważna. To wiedziała na pewno... Chciała w ten sposób mu pomóc, chciała zaoferować mu swoją przyjaźń... Wtedy dla Thiago i Carlotty było by razem łatwiej.
Ale może on faktycznie tego nie chciał ?! Może nie jest taki jak ona i da sobie radę sam...
Miała dość myślenia na dziś, a do tego doszło zmęczenie po podróży. Jej oczy same się zamknęły...

***
Obudziła się w kiepskim nastroju. Wzięła prysznic, ubrała się i zrobiła mocny makijaż.
Gdy otworzyła drzwi, zobaczyła róże przed nimi.
Obojętnie przeszła obok nich i zeszła na dół.
Na kanapie siedział mulat, czekał na nią.
- Cześć. - zaczął niepewnie, dziewczyna rzuciła mu krótkie spojrzenie i weszła do kuchni.- Przepraszam za wczoraj.- poszedł za nią, odwróciła się w jego stronę i założyła ręce na piersiach.
- Coś jeszcze ?- zapytała
- Yyy nie..to znaczy tak...Kurde nie patrz tak na mnie...Głupio mi...Wiem, nie powinienem tak się zachować, ale każdy mnie poucza co mam zrobić w takiej sytuacji, a ja chcę sam się po tym pozbierać wiem, że chciałaś mi pomóc, ale na razie nie chcę niczyjej pomocy. I wiem, że tobie też nie jest łatwo, ale powiedziałem to w nerwach i do tego ta kontuzja... Przepraszam...
- Tak mi też nie jest łatwo...Chciałam tylko ci pomóc...Jestem w podobnej sytuacji, jak ty. Nie sądzisz, że potrzebujesz kogoś, z kim otwarcie porozmawiasz ?
- Chciałbym, ale to nie jest takie proste...
- Jest, uwierz mi...Zanim tu przyjechałam byłam taka jak ty teraz : każdy problem dusiłam w sobie, aż do momentu, kiedy poznałam Zayna. On bardzo mi pomógł. Nauczył na nowo ufać ludziom. Gdyby nie ten dzień wtedy w parku, pewnie dalej byłabym w Londynie, siedziała przed telewizorem, czekała na Colina, który wróci, zrobi kolejną aferę o byle co i zastanawiała się nad tym, czy dziś znowu mnie uderzy, czy może mu się to w końcu znudzi...- po tym co mu powiedziała mimowolnie jej zaufał, zrozumiał to co przeszła, jednak nie wiedział, jak ma jej na to odpowiedzieć. Chwilę się zastanowił..
- Może masz rację...Może potrzebuję kogoś, kto mnie zrozumie...- spojrzał na nią.- Ale jeżeli już mam znaleźć taką osobę, to chcę, żebyś byłą nią ty. Zgoda ?
- Zgoda.- uśmiechnęła się i poprawiła włosy.
- Ale skoro mamy się przyjaźnić, to musisz mieć mniejszą tapetę.- oboje wybuchli śmiechem 



_________________________________________________________________________________

Taki przełomowy rozdział w relacjach Thiago - Carlotta.
Czekam na Wasze opinie :)
Buziaki ;*

środa, 18 września 2013

Rozdział 3

- Dobra starczy tych czułości- powiedział i wypuścił dziewczynę ze swych objęć- I tak jeszcze jestem na ciebie obrażony - wypiął do niej język i zajął się prowadzeniem auta
- Normalnie jesteś wredny - dźgnęła go w żebra
- Ej ej ej ! Ja tu prowadzę ! - odparł przez śmiech
- No i ?!
- Duuuuuużo chyba nie chcesz, żebym ja twój piękny brat zginął w jakimś tam wypadku ?! - uniósł brew
- A ja to co, ja już mogę ?!
- Tak ty możesz - rozczochrał jej włosy
- Wal się...
Zaparkował auto pod domem i wyjął jej torby z bagażnika.
- Oj no nie obrażaj się- zrobił smutną minkę.
- Wypchaj się lamo...- trąciła go lekko biodrem co wybiło go z równowagi i prawie się przewrócił
- Dobra uznajmy, że nic tu nie zaszło, siostra mnie nie bije i chodź do twojego pokoju- posłał jej uśmiech i zaprowadził do pokoju.- I jak ci się podoba ?
- Bardzoooo ładny - uśmiechnęła się i mocno go przytuliła
- Dobra ogarnij się , będę w kuchni
Pokój był naprawdę ładny i duży. Beżowe ściany, wielkie łóżko i świetny widok za oknem. Do tego miała własną łazienkę.
Po jakiś 20 minutach gotowa zeszła na dół.
- Szybko dość - powiedział, gdy tylko ją zobaczył- Mogę wiedzieć co się stało z moją siostrą blond ?!
- Zginęła w akcji...- odparła ironicznie
- Ale ja poważnie pytam, czemu zmieniłaś kolor włosów ?
- Mmm, bo tak mi się podoba ?!
- Jej tylko pytam, ale dobra nieważne...- przewrócił oczami- Ja zaraz mam trening.
- A co ze mną ?!- zdziwiła się
- No daj mi dokończyć- wziął głęboki oddech- Zaraz powinien tu być Thiago i z nim spędzisz ten czas dopóki nie wrócę, a później chcę, żebyś kogoś poznała.- na samą myśl o tym odpłynął
- Ym ym - chrząknęła - Bartra ?! Hello !!
- A ! Yyy co ?! - ocknął się
- Jestem..- do kuchni wszedł Alcantara
- No nareszcie....To ja idę- dał jej buziaka w policzek
- A on czemu nie idzie ?- zdążyła zapytać zanim zamknął drzwi, ale nie usłyszała odpowiedzi od brata.
- Mam kontuzję...
- Wiesz może kogo chce mi przedstawić ?- zapytała z nadzieją w głosie
- Nie chcesz poznać- odparł, usiadł na kanapie i włączył telewizor. Po chwili dziewczyna dołączyła do niego. Był smutny, nie chciał z nią rozmawiać. Przez ten czas strasznie męczyła się w jego towarzystwie.
- Wróciłem ! - krzyknął szczęśliwy Marc
"Nareszcie"- pomyślała
- Weźcie idźcie się ogarnąć, bo ona tu niedługo będzie.
- Ona, kto ?!- zapytała zdezorientowana
- Taka wredna...- Thiago chciał dokończyć swoją wypowiedź, ale Marc mu przerwał
- Nie mów tak o niej !
- Dobra...nie ważne...pójdę się przebrać- odparła i udała się na górę
Po chwili wróciła, ubrana w piękną sukienkę i wysokie buty. Wyglądała tak, że nawet Thago nie mógł oderwać od niej wzroku.
- No na reszcie jesteś ze mną równa. Pomożesz mi ?
- W czym ??
- Pamiętasz jak się robiło fajitę ?!- kiwnęła twierdząco głową i zabrała się do gotowania
Po pewnym czasie rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
- Otworzę- z salonu odezwał się mulat
- Chodź ! - Marc pociągnął ją na korytarz
- Znowu ty ?!- dziewczyna, którą zobaczyła w drzwiach nie była, ani trochę sympatyczna
- Kochanieeee, jesteś już- podbiegł do niej i wpił się w jej usta. A Thiago i Carlottę wręcz to obrzydziło. Po chwili oderwał się od niej i dodał.- Poznaj moją siostrę, to jest Carlotta, Carlotta to Samira moja dziewczyna.
- Cześć - Caro wyciągnęła rękę w jej stronę i czekała na odwzajemnienie gestu. Tamta tylko zmierzyła ją wzrokiem.
- Marc ja się nie zgadzam, żeby ona u nas mieszkała ! - zaczęła wrzeszczeć
- Pff dziewczyno ty tu nie mieszkasz- wtrącił się Thiago
- Wystarczy, że jego toleruję....Nie chce, żeby ona tu była !!!
- Nie możesz mi zabronić..- odparła spokojnie- Czy ty na pewno jesteś zdrowa ?!
Thiago wiedział, że Samira zaraz wybuchnie..Poznał już jej charakter. Chwycił Carlotte za rękę i pociągnął do wyjścia.
- Wrócimy później.- rzucił na pożegnanie i zamknął drzwi
- Ej no co ty robisz ?! Dlaczego tak na nią reagujesz ?! To moja siostra może ze mną mieszkać...
- Ja się nie zgadzam i koniec...
- Dobra pogadamy o tym jutro, a teraz idę po jedzenie...
- Jeszcze pożałuje tego co powiedziała...Nie oddam jej Marca...- powiedziała sama do siebie i uśmiechnęła się złośliwie.

_________________________________________________________________________________

I jest kolejny :) Taki nudny, ale chciałam coś dodać :)
Liczę na Wasze opinie :)
Buziaki ;****

sobota, 14 września 2013

Rozdział 2

* U Marca*

- Nie no stary weź się ogarnij...Ile tak można?!...- powiedział lekko zdenerwowany Marc
- Długo...
- Jezu nie pierwsza nie ostatnia...będziesz teraz siedział na kanapie i tępo patrzył w telewizor, bo cię zostawiła ?! Takich jak ona są tysiące !
- Nie bo mnie zostawiła, tylko ZDRADZIŁA ! Łatwo ci mówić...
- Z resztą...poczekaj dzwoni mi telefon...-  odparł i odwrócił się plecami do kolegi- Halo ? Tak. Coś się jej stało ?! No jasne ! Jak najszybciej ! - zakończył rozmowę i wrócił do Thiago- Będziesz miał towarzystwo...
- Co ?
- Przyjeżdża moja siostra...też ofiara losu, jak ty...
- Śmieszne...A tak serio jaka siostra ?!
- O matko...- udał załamanie i uderzył się w czoło.

* U Carlotty *

Siedziała sama w domu przed telewizorem i oglądała jakiś nudny program, gdy nagle drzwi do mieszkania się otworzyły. Przestraszona zerwała się na nogi.
- Jezu ! - krzyknęła - Już się przestraszyłam....Się puka !- przekręciła oczami
- Się telefon odbiera ! - powiedział ironicznie
- Zayn ty głupku wiesz co by się teraz stało, gdyby tu był Colin ?!
- No niby co ?
- Obił by ci ten śliczny ryjek...- uśmiechnęła się i go przytuliła

- Dobra mniejsza...Spakowana ?!- puścił jej oczko 
- Co ?!
- No przecież miałaś...- przerwała mu
- Nie...
- Dlaczego ?! 
- Po prostu nie...
- Tak chciałabyś...nie ma " nie " ! Nie po to dzwoniłem do twojego brata i wszystko załatwiałem, żebyś ty mi teraz powiedziała, że " nie ".
- Co ?! Dzwoniłeś do niego ???- zdziwiła się- Denerwujesz mnie...
- Ty mnie też...- odparł, wszedł do jej sypialni i zaczął ją pakować- Skoro ty nie chcesz, to ja to zrobię !- Nie chciała się z nim już kłócić, wiedziała, że chce dla niej dobrze. Również zabrała się do pakowania swoich rzeczy. 
Szybko wynieśli wszystkie walizki z domu i wpakowali je do samochodu.
- Poczuj zapach wolności. - uśmiechnął się do niej 
- Tak...ciekawe, jak długo będzie trwać...zobaczysz to nikomu nie wyjdzie na dobre...A jak na razie to czuje tylko psią kupę...- spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem 

* na lotnisku * 

- Stój ! - krzyknęła w stronę chłopaka 
- No co znowu ??- przewrócił oczami
- To nie jest dobry pomysł...no wiesz...jeszcze zdążę wróci...- przerwał jej 
- Bla bla...Jeszcze zdążysz na odprawę nie przejmuj się, ale chodź szybko no !- dokończył, chwycił ją za rękę i pociągnął w kierunku odpraw.- A teraz słuchaj uważnie. - posłał jej śliczny uśmiech 
- Tak jest.
- To jest twój nowy numer- podał jej kartę do telefonu.- Zadzwoń do mnie jak będziesz już na miejscu.- rozłożył szeroko ręce, a ona wtuliła się w jego tors.
- Obiecasz mi coś ?- zapytał z nadzieją w głosie.
- Wszystko co tylko chcesz.- odparła cicho szlochając.
- Obiecaj, że będziesz szczęśliwa i już nigdy nie będziesz płakać...- zamyślił się.- No chyba, że ze szczęścia- uśmiechnął się
- To chyba nie będzie możliwe...- spuściła wzrok.
- Ouh jak ty mnie czasem drażnisz.- lekko pacnął ją w czoło
- Auuu...- zaśmiała się
- To wcale nie bolało, kłamczuchu.- wypiął język- No to musimy się już pożegnać...- dodał ze smutkiem.- Mam nadzieję, że nie zapomnisz o mnie...- zrobił minę, jak z jakiejś bajki.



- Nigdy cię nie zapomnę...- jeszcze raz wtuliła się w jego ciało
- Do zobaczenia...- pocałował ją w czoło i mocno przytulił
Szepnęła do jego ucha " dziękuję " i odeszła ze łzami w oczach...

*** 

Kilka godzin później jej samolot wylądował.


Wyjęła z torebki telefon, włączyła go i napisała do Zayna. 
Po kilku minutach zaczęła szukać swojego brata. który jak powiedział Zayn miał tam na nią czekać...
- Tu jestem...- usłyszała za swoimi plecami.
- Marc ?! - obróciła się w jego stronę, chciała się do niego przytulić, ale ten po prostu wziął jej bagaże i ruszył w kierunku samochodu.
Co mogła zrobić ?! Po prostu poszła za nim i wsiadła do auta...

W końcu nie wytrzymała :
- Marc co jest ?!
- Co jest ?! Ty mnie się o to pytasz ! - zaczął na nią krzyczeć i zatrzymał samochód. - Mówiłem ci, że to palant ! A ty co ?! Ty się jeszcze na mnie obraziłaś ! 
- Bo go pobiłeś...- odparła cicho.
- Bo mu się należało ! Przez tego idiotę ! Nie odezwałaś się do mnie przez 3 lata ! Przez te 3 cholerne lata, ani razu nie widziałem swojej siostry ! Wiesz jak ja się czułem ?! Poczułem się gorszy bo wybrałaś tego debila, choć dobrze wiedziałaś jaki jest ! Zostawiłaś dla niego swoją rodzinę...- bardzo ją to zabolało, ale...mówił prawdę...
- Marc...ja wiem...rozumiem..- nie wiedziała dokładnie co ma powiedzieć.- Żadne moje słowa nie usprawiedliwią tego...Tu nie pomoże żadne "przepraszam"...- przygryzła wargę.
- Masz rację tu nic takiego nie pomoże...- odparł, ale tym razem spokojniej 
- Wybacz mi...proszę... spojrzała na niego załzawionymi oczami, a ten natychmiast ją przytulił.
- Tylko nie płacz proszę...proszę tylko nie to...Zabraniam ci płakać...Nie możesz...
- Tak bardzo tęskniłam...tak bardzo cię kocham...
- Ja ciebie też kocham siostrzyczko...

_________________________________________________________________________________

No i mamy drugi rozdział :) Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale nie miałam czasu i weny. 
Dziś za to jakiś nagły jej przypływ :P 
Dziękuję za ponad 600 wyświetleń i wszystkie komentarze pod poprzednim postem :) 
Mam nadzieję, że pod tym również będzie ich sporo i, że Wam się spodoba.
Liczę na szczere opinie :) 
Życzę miłego czytania !!! :*

+  Jeżeli ktoś z Was miał by jakieś pytania lub cokolwiek, to zapraszam na GG : 48537452

Buziaki ;****