- Nie masz za co dziękować.- na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.- Ehh miałem jej coś wygarnąć i znowu zapomniałem...- przewrócił oczami
- Hah, co takiego ?- spojrzała na niego z zaciekawieniem
- Widziałaś ich zdjęcia z plaży?- pokiwała przecząco głową.- To nic nie tracisz...
- Dlaczego ona taka jest ?
- Bo jest głupia ?!
- Poważnie pytam, nie poznałam jej na tyle dobrze, żeby móc stwierdzić dlaczego się tak zachowuje, za to ty...
- Szczerze ?! Żadna z dziewczyn jej nie polubiła, ani trochę. Jest o niego obsesyjnie zazdrosna...Myśli, że każdy chce rozdzielić ją i Marca... Chore...
- Może innym razem ci to opowiem. Idziemy dalej ?- szybko zmienił temat
- Ale gdzie chcesz iść ?- wstała z ławki
- Gdziekolwiek...
- Szczerze ?! - spojrzał na nią.- Jesteś dziwny...
- Bo ?!
- Praktycznie w ogóle się nie odzywasz, ciężko złapać z tobą jakikolwiek kontakt. Nie potrafię cię zrozumieć...Próbujesz zamknąć się w sobie i odizolować od reszty świata ?!
- Próbuje zapomnieć...
- A może to nie ten sposób ?!
- A może nie powinnaś mi mówić, jaki sposób mam wybrać ?! Sama nie postąpiłaś lepiej !
- Ale czy ja powiedziałam coś złego ? Chciałam ci jakoś pomóc...
- Może najpierw sama się pozbieraj, a później doradzaj...Z resztą nie ważne...- rzucił i poszedł w przeciwną stronę, a ona powędrowała do mieszkania brata...
***
- Ej ej ej ! Stój ! Co się stało ?- krzyknął za nią
Zamknęła drzwi na klucz i rzuciła się na łóżko. Nie chciała, żeby teraz ktokolwiek był przy niej, chciała być sama. Chciała wszystko dokładnie przemyśleć.
Może miał rację ? Może nie potrzebnie wpycha nos tam, gdzie nie trzeba ? W końcu sama nie może sobie poradzić ze swoimi problemami, ale obecność drugiej osoby - przyjaciela, jest wtedy bardzo ważna. To wiedziała na pewno... Chciała w ten sposób mu pomóc, chciała zaoferować mu swoją przyjaźń... Wtedy dla Thiago i Carlotty było by razem łatwiej.
Ale może on faktycznie tego nie chciał ?! Może nie jest taki jak ona i da sobie radę sam...
Miała dość myślenia na dziś, a do tego doszło zmęczenie po podróży. Jej oczy same się zamknęły...
***
Obudziła się w kiepskim nastroju. Wzięła prysznic, ubrała się i zrobiła mocny makijaż.
Gdy otworzyła drzwi, zobaczyła róże przed nimi.
Obojętnie przeszła obok nich i zeszła na dół.
Na kanapie siedział mulat, czekał na nią.
- Cześć. - zaczął niepewnie, dziewczyna rzuciła mu krótkie spojrzenie i weszła do kuchni.- Przepraszam za wczoraj.- poszedł za nią, odwróciła się w jego stronę i założyła ręce na piersiach.
- Coś jeszcze ?- zapytała
- Yyy nie..to znaczy tak...Kurde nie patrz tak na mnie...Głupio mi...Wiem, nie powinienem tak się zachować, ale każdy mnie poucza co mam zrobić w takiej sytuacji, a ja chcę sam się po tym pozbierać wiem, że chciałaś mi pomóc, ale na razie nie chcę niczyjej pomocy. I wiem, że tobie też nie jest łatwo, ale powiedziałem to w nerwach i do tego ta kontuzja... Przepraszam...
- Tak mi też nie jest łatwo...Chciałam tylko ci pomóc...Jestem w podobnej sytuacji, jak ty. Nie sądzisz, że potrzebujesz kogoś, z kim otwarcie porozmawiasz ?
- Chciałbym, ale to nie jest takie proste...
- Jest, uwierz mi...Zanim tu przyjechałam byłam taka jak ty teraz : każdy problem dusiłam w sobie, aż do momentu, kiedy poznałam Zayna. On bardzo mi pomógł. Nauczył na nowo ufać ludziom. Gdyby nie ten dzień wtedy w parku, pewnie dalej byłabym w Londynie, siedziała przed telewizorem, czekała na Colina, który wróci, zrobi kolejną aferę o byle co i zastanawiała się nad tym, czy dziś znowu mnie uderzy, czy może mu się to w końcu znudzi...- po tym co mu powiedziała mimowolnie jej zaufał, zrozumiał to co przeszła, jednak nie wiedział, jak ma jej na to odpowiedzieć. Chwilę się zastanowił..
- Może masz rację...Może potrzebuję kogoś, kto mnie zrozumie...- spojrzał na nią.- Ale jeżeli już mam znaleźć taką osobę, to chcę, żebyś byłą nią ty. Zgoda ?
- Zgoda.- uśmiechnęła się i poprawiła włosy.
- Ale skoro mamy się przyjaźnić, to musisz mieć mniejszą tapetę.- oboje wybuchli śmiechem
Obojętnie przeszła obok nich i zeszła na dół.
Na kanapie siedział mulat, czekał na nią.
- Cześć. - zaczął niepewnie, dziewczyna rzuciła mu krótkie spojrzenie i weszła do kuchni.- Przepraszam za wczoraj.- poszedł za nią, odwróciła się w jego stronę i założyła ręce na piersiach.
- Coś jeszcze ?- zapytała
- Yyy nie..to znaczy tak...Kurde nie patrz tak na mnie...Głupio mi...Wiem, nie powinienem tak się zachować, ale każdy mnie poucza co mam zrobić w takiej sytuacji, a ja chcę sam się po tym pozbierać wiem, że chciałaś mi pomóc, ale na razie nie chcę niczyjej pomocy. I wiem, że tobie też nie jest łatwo, ale powiedziałem to w nerwach i do tego ta kontuzja... Przepraszam...
- Tak mi też nie jest łatwo...Chciałam tylko ci pomóc...Jestem w podobnej sytuacji, jak ty. Nie sądzisz, że potrzebujesz kogoś, z kim otwarcie porozmawiasz ?
- Chciałbym, ale to nie jest takie proste...
- Jest, uwierz mi...Zanim tu przyjechałam byłam taka jak ty teraz : każdy problem dusiłam w sobie, aż do momentu, kiedy poznałam Zayna. On bardzo mi pomógł. Nauczył na nowo ufać ludziom. Gdyby nie ten dzień wtedy w parku, pewnie dalej byłabym w Londynie, siedziała przed telewizorem, czekała na Colina, który wróci, zrobi kolejną aferę o byle co i zastanawiała się nad tym, czy dziś znowu mnie uderzy, czy może mu się to w końcu znudzi...- po tym co mu powiedziała mimowolnie jej zaufał, zrozumiał to co przeszła, jednak nie wiedział, jak ma jej na to odpowiedzieć. Chwilę się zastanowił..
- Może masz rację...Może potrzebuję kogoś, kto mnie zrozumie...- spojrzał na nią.- Ale jeżeli już mam znaleźć taką osobę, to chcę, żebyś byłą nią ty. Zgoda ?
- Zgoda.- uśmiechnęła się i poprawiła włosy.
- Ale skoro mamy się przyjaźnić, to musisz mieć mniejszą tapetę.- oboje wybuchli śmiechem
_________________________________________________________________________________
Taki przełomowy rozdział w relacjach Thiago - Carlotta.
Czekam na Wasze opinie :)
Buziaki ;*