niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 7


- Alexis...- Dziewczyna spojrzała na niego zaczerwienionymi oczami.- Nie mów o tym zajściu dla Marca,
proszę...
- Caro, chyba ogłupiałaś ! On jest niebezpieczny ! Marc musi się o tym dowiedzieć...- Popukał ją w czoło.
- Proszę, nie...- Odparła łamiącym się głosem.
- Coś się stało?!- Podbiegł do nich Cesc. - Coś ci zrobił ? Caro ! Sanchez, co się tu dzieje ?!- Zaczął się denerwować.
- Bo wiesz, taki...Ała ! - Krzyknął, bo Bartra kopnęła go w nogę.
- Nie Cesc, wszystko w porządku. - Odparła robiąc sztuczny uśmiech.
- Przecież widzę...- Przymrużył oczy. - W dodatku płakałaś ! - Przejechał palcem po jej mokrym policzku, a Chile założył ręce na klatkę piersiową i skinął głową na znak, że czeka na jej twórczą odpowiedź.
- Ymm...- Podrapała się w tył głowy.- Bo to łzy szczęścia...- Zaczęła wątpić w to, że Francesc jej uwierzy.
- No ciekawe co uszczęśliwiło cię "aż do łez"- Chilijczyk powiedział to kobiecym głosem i dźgnął ją w żebra.
- Czemu tak późno jesteś ? - Wtrącił się Bartra.- Co jest ?! - Zdziwił się widząc jej zachowanie. I nagle wokół nich zebrał się tłum piłkarzy.
Brunetka spojrzała przepraszająco na umięśnionego zawodnika.- Alexis właśnie...- Z trudem przeszło jej to przez gardło, ale nie chciała, żeby właśnie teraz się dowiedzieli.- Wyznał mi...że..wyznał mi, że mnie kocha..- Jęknęła i przygryzła niepewnie dolną wargę.
Sanchez wytrzeszczył oczy i zaczął krztusić się własną śliną. Mało co nie zemdlał.
Thiago zdenerwował się tym, co usłyszał i pojechał nie wiadomo gdzie, a Marc mordował Chile spojrzeniem. Część piłkarzy zareagowała pozytywnie. Stwierdzili, że ta dwójka nawet do siebie pasuje. Reszta starała się doprowadzić Alexisa do porządku, bo cały zesztywniał.
- Ja.aaa.a przepraszam bardzo...- Zaczął łapać powietrze w płuca. - Muszę sobie coś z kimś wyjaśnić...- Złapał jej rękę i zaprowadził do swojego samochodu. Odpalił silnik i ruszył w stronę domu Marca, żeby ją tam odwieźć.

* * *
-  Co to miało być !! - Krzyknął.
- Alex ja wiem...Bardzo cię za to przepraszam...Jakoś im to później wyjaśnimy. Tylko to mi przyszło do głowy...- Spojrzała na niego ze smutkiem.
- Ty im to wytłumaczysz ...Mogłaś powiedzieć tą cholerną prawdę !  Wiesz w co mnie wpakowałaś ?! U Marca mam już przewalone. Podstawowa zasada : Nie zbliżać się do jego siostry... Wyobrażasz sobie, co teraz będzie ?!
- Ja...
- Już nic nie mów...Idź już...- Zaparkował, obszedł auto i otworzył jej drzwi.
- Alex...- Oparła się o jego tors.- To było najbardziej wiarygodne. Marc dostałby szału. Nawet nie wiesz...
- Mogłaś to rozegrać inaczej ! - Odwrócił głowę w inną stronę.
- Mimo wszystko...Dziękuję, że mi pomogłeś. - Złożyła delikatny pocałunek na jego policzku. - Ale nie mów mu nic, proszę...
- Chciałabyś...- Odprowadził ją pod drzwi wejściowe.- Do zobaczenia !- Machnął ręką i wrócił do swojego Audi. Szybko wyjął telefon i wybrał numer.

  • Stary, słuchaj...Musimy pogadać. Muszę ci coś wyjaśnić.- Podrapał się po głowie.
  • Też tak uważam. - Warknął.
  • Przyjedź do mnie za pół godziny.
  • I co jeszcze ! Myślisz, że...- Przerwał mu
  • Cicho bądź ! Pół godziny i jesteś u mnie ! 
* * *

Weszła do korytarza, zdjęła buty i rzuciła w kąt swoją torbę. Od tego wszystkiego rozbolała ją głowa. Sama jeszcze bardziej komplikuje swoje życie. I wciągnęła w to Alexisa. Teraz chyba powinna się przejmować tym, że on powrócił, odnalazł ją. Jednak nie myślała teraz o tym, że może jej coś zrobić. Ważniejsze było to, że może coś zrobić jej przyjaciołom i rodzinie. Nigdy by się z tym nie pogodziła.
Teraz żałowała swojego przyjazdu do Barcelony. Nie pomyślała z Zaynem o wszystkich możliwych konsekwencjach...
Przeszła cicho po schodach. Już chciała wejść do swojego pokoju. Wtedy zobaczyła, że drzwi do pokoju Alcantary są otwarte. Dziwne, że jeszcze tam nie była.
Stanęła w progu i rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszystko tam było w odcieniach brązu, no oczywiście poza wielką flagą FC Barcelony.
Pokój urządzony nowocześnie i w męskim stylu, bez zbędnych dodatków.
Ściany w kolorze ciemnego brązu. Po prawej stronie wielkie łóżko ( przybrane w białą pościel nakrytą brązowym pledem i duże poduszki w kolorach mrożonej kawy i bieli ), po jego obu stronach dwie lampy stojące. Naprzeciwko tego " łoża " stała masywna szafa z lustrem, a obok niej biurko z laptopem i jeszcze kilka zdjęć. Po środku był puszysty dywan w kolorze karmelu.
Na wprost od drzwi było wielkie okno z długą zasłoną, która była akurat przypięta. Światło z niego padało akurat na tą część, gdzie stało łóżko.
Tam stał on opierając się o parapet. Miał spuszczoną głowę.
Ruszyła niepewnie i przytuliła się do jego pleców.
- Dlaczego stoisz tu sam ? - Zaczęła, ale on jej nie odpowiadał. - Eh, okay, wiem o co ci chodzi...- Usiadła na parapecie obok niego. Chwyciła go za podbródek i delikatnie podniosła jego twarz tak, żeby na nią spojrzał.- Thiago to nie jest prawda. Nic z tego co powiedziałam nie było prawdą.- Po jej policzku spłynęła łza, którą on szybko starł.
- Więc po co to wszystko zrobiłaś ?!
I zaczęła mu wszystko po kolei opowiadać. Zrozumiał jej postępowanie i mocno ją do siebie przytulił.
Myślał, że ona na prawdę jest z Alexisem i już nigdy nie będzie jego.
Powili zaczynał coś do niej czuć, ale bał się to jej okazać...

* * *
Sanchez właśnie kończył zbierać swoje ubrania w salonie, gdy nagle drzwi frontowe się otworzyły i do środka wparował Marc.
- Słuchaj no ! - Szedł w jego kierunku z zaciśniętymi pięściami. - Tknij tylko moją siostrę, a ci nogi z tyłka powyrywam ! - Wrzasnął.
- Ah no jesteś wreszcie.- Odparł spokojnie.- A więc...
- Że co ?! I ty jeszcze normalnie do mnie rozmawiasz ?!  Jak możesz ! Mówiłem wyraźnie : Nie zbliżać się do mojej siostry ! - Zaczął chodzić wkoło i przeklinał coś pod nosem. Chile tylko wywrócił oczami.
- Ouh zamknij się już ! - Odkrzyknął.- Nie jestem z twoją siostrą głąbie ! Ona to wymyśliła na poczekaniu ! Tam był ten Colin, zaczął coś odwalać i ją uderzył, no to zareagowałem. Później przylazł Cesc i wszystko się skomplikowało.- Opowiedział mu wszystko na jednym tchu.
- Kurde...- Bartra się uspokoił.- Stary...No nie wiedziałem...
- No to może trzeba było dać mi dojść do słowa kretynie...
- Sorry..- Klepnął go w ramię.- Sorry za ten cyrk.
- Dobra idioto...
- Ej ! To wcale nie znaczy, że możesz mnie obrażać, okay ?! - Wskazał na niego palcem.
- Dobra mniejsza już o to, tak ?! - Skinął głową. - Musicie coś z tym zrobić...

_________________________________________________________________________________

Jest 7 :)
Nie jest może aż tak dobra....Miała być dłuższa i w ogóle, ale jakoś tak wyszło. Strasznie się rozleniwiłam przez te święta i nic mi się nie chce :c
Zbliżamy się już do końca. Zostały 2 rozdziały i epilog.
Tak samo jest też z opowiadaniem o Davidzie Villi 2 rozdz. + epilog i koniec, zupełnie mi ono nie idzie :c
Co Wy myślicie o tym rozdziale ?
Następny dodam, jeżeli będzie 15 komentarzy.
Buziaki :*
PS : DODAŁAM TEŻ NOWĄ ZAKŁADKĘ  I CHCIAŁABYM, ŻEBYŚCIE TAM INFORMOWAŁY MNIE O NOWOŚCIACH U WAS :*