niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 5

- Co robisz ?- w pokoju Carlotty pojawił się Thiago.
- Maluje paznokcie...nie przeszkadzaj...- odparła szybko i skupiła się na swoim zajęciu.
- Wiesz tego bym tak nie nazwał- usiadł obok niej.
- Jak to nie ?! To niby co ja robię?!
- Wiesz, mazanie po całym palcu lakierem, to raczej nie malowanie paznokcia- zaczął się głośno śmiać.
- Oh zamknij się- lekko szturchnęła go w bok.- To wszystko później się poprawi.
- Mhm jasne, gdybym ja był kobietą na pewno lepiej bym to zrobił.
- Sugerujesz mi, że ja nie umiem malować paznokci chociaż jestem kobietą, a ty jako mężczyzna zrobiłbyś to dużo lepiej ode mnie?- uniosła jedną brew do góry.
- Tak, tak właśnie sugeruje. A nawet lepiej : ja to wiem.
- Dobra przekonajmy się o tym.
- Ok
- Jeżeli przegrasz to zabierasz mnie gdzieś.- uśmiechnęła się uwodzicielsko.
- A jeżeli wygram ?- założył ręce na biodra.
- Nie wygrasz! - wypięła mu język.
- Przekonasz się jeszcze. Dawaj rękę, tylko najpierw zmyj te dziwne "coś".

***
- No proszę proszę. Całkiem nieźle.- zaczęła oglądać swoje dłonie.- Widzę, że jakiś nieodkryty talent. Ale moje i tak były lepsze.
- No błagam, wyglądałaś jak...- już chciała go zabić spojrzeniem.- yyym, albo dobra nie ważne.
- Jeszcze jakieś uzdolnienia?
- Nie będę ci mówił wszystkiego, bo jeszcze będziesz zazdrościła.
-  Nie sądzę...- parsknęła śmiechem
- No to słuchaj. Potrafię gotować, sprzątać i jak się teraz okazało malować paznokcie, poza tym jestem przystojny, bogaty i jestem piłkarzem. Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność, ale nie chcę cie zawstydzić swoimi zdolnościami. Kobiety takich lubią no nie?
- Świnia...Dobra wygrałeś...- przewróciła oczami.- Co w zamian za te paznokcie?
- Nic to ja cię zabieram- puścił jej oczko i pociągnął do wyjścia.
- Ale umowa była inna.- zatrzymała go i oparła się o jego tors.
- To nic, przecież nie spędzimy całego dnia w domu.- uśmiechnął się i rozczochrał jej włosy.
- Ej zostaw !- lekko uderzyła jego rękę.- Myślałam, że wolisz siedzieć w domu ? Że nie masz ochoty nigdzie wychodzić...No wiesz o co mi chodzi...
- Wiesz, ale przy tobie czuje się zupełnie inaczej...Z resztą nie ważne, idziemy ?- skinęła głową i ruszyła do wyjścia za Alcantarą.

***
 Do wieczora czas spędziliśmy na skuterze wodnym i bezsensownym chodzeniu po plaży.
Wróciliśmy do domu bardzo zmęczeni i mokrzy.  W progu od razu zaatakował nas Marc.
- Gdzie byłaś ?!- był widocznie zdenerwowany.- No odpowiadaj..
- Była ze mną, przecież nic się nie stało.- odparł Thiago
- Jak to nie ?! Jak to nie ?! Ja się denerwuje ! Nie odbierałaś telefonu, nie wiedziałem gdzie jesteś, co ty sobie myślisz ?!- zaczął dziwnie wymachiwać rękami, co mnie lekko rozśmieszyło.- Przepraszam bardzo, co cię tak bardzo śmieszy, bo mnie to nic. Pomyślałaś, że coś mogło się stać ?
- Stary przestań byłem z nią i wszystko ok, nic się nie stało, żyjemy, nie panikuj. Chodź Caro, poczekamy aż twój przewrażliwiony bart ochłonie.- Chwycił jej rękę i pociągnął w kierunku schodów.
- Ja przewrażliwiony ?! Ja ?! Wal się !- odwrócił się i wyszedł do ogrodu.

- Wiesz, on miał rację.- zaczęła
- Troszkę przesadzał. - odparł i skoczył na łóżko.
- Nie. Powinnam mu powiedzieć, że wychodzę...
- Przestań dziewczyno, dorosła jesteś, a poza tym to siadaj, a nie stoisz.- wskazał ręką wolne miejsce obok.
- Ale to nie chodzi o dorosłość czy coś.
- A więc ?- podparł głowę rękami.
- Wiesz na długo straciliśmy ze sobą kontakt, on nie wiedział co się ze mną dzieje, nie wiedział, że Colin mnie bije. Ominęło go dużo z mojego życia. Gdyby on w nim był nigdy by nie doszło do takich wydarzeń. On zawsze się mną opiekował, był przy mnie i wspierał. Teraz, gdy mnie odzyskał boi się, że znowu mnie straci i, że będę cierpiała. To widać. Bardzo go kocham, jest dla mnie wszystkim. Może tak tego nie widać, ale gdyby coś mu się stało, nie wytrzymała bym tego. Dla niego mogłabym skoczyć w ogień. A gdyby już coś stało by się przeze mnie, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła...- po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Hej ej ej.-  momentalnie podniósł się, posadził ją sobie na kolanach i mocno przytulił.- Nie płacz proszę.- otarł kciukiem jej twarz.
- Thiago ja...ja się boję...- schowała się w jego ramionach.
- Powiedz mi czego.- zaczął gładzić ręką jej włosy.
- Colin...on mnie znajdzie...żałuje, że tu przyjechałam..to się źle skończy..
- Dobrze zrobiłaś...tylko, że tak późno. Ja i Marc nie damy cię skrzywdzić nikomu. Szczególnie jakiemuś debilowi...
- To też była moja wina...naiwność to moja siostra normalnie...Każdy mi odradzał ten wyjazd, ale chciałam pokazać jaka jestem rozsądna i dorosła. Zostawiłam rodzinę i zostałam z tym sama, ale to tylko i wyłącznie moja wina... Po prostu jestem idiotką...
- Nie to nieprawda, nie jesteś. Ty tylko chciałaś być szczęśliwa z kimś, kogo kochasz to on jest idiotą.
- Dzięki i tak wiem swoje.- na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Zbierajcie się wychodzimy ! - nagle do pokoju wparował Marc.- Ej no co to kurde ma być ?!- zmierzył ich zabójczym spojrzeniem.- Thiago odsuń się od mojej siostry, jakaś przestrzeń osobista może, co ?
- Bartra, przestań. - wstała i podeszła do brata.- To gdzie idziemy ?
- Do Gerarda i Shakiry.
- Nie mogłeś wcześniej powiedzieć ?!- zdenerwowała się.
- Gdybyś zeszła na dół, a nie się przytulała wiedziałabyś wcześniej...
- Przestań !- krzyknęła
- Dajcie spokój...kłócicie się o nie wiadomo co...ja z nią po prostu rozmawiałem. Też mógłbyś to czasem zrobić...Nawet nie wiesz, jak bardzo ona cię potrzebuje.- Bartra był po prostu zazdrosny, że to Alcantara znalazł się w tej sytuacji przy jego siostrze, a nie sam on.
- Caro ja no, nie wiedziałem.- poczuł się głupio.
- Wypchaj się teraz...

***

W tym samym czasie, Anglia....

Od kilku dni był sam...Siedział na kanapie przed telewizorem i pił piwo. Nie chciał wychodzić z domu.
Czuł się upokorzony ostatnimi wydarzeniami, w końcu zostawiła go dziewczyna...
Myślał, że jest pośmiewiskiem dla innych. W tej chwili zrobiłby wszystko, by tylko móc się zemścić.
Nagle rozdzwonił się jego telefon, zdenerwowany podniósł słuchawkę.
- Ehm...słucham ?- odebrał zachrypniętym głosem.
- Ty jesteś Colin ? - usłyszał cienki głos po drugiej stronie.
- Yyyy no ja ?!- odparł niepewnie.
- Chcę ci oznajmić, że wiem, gdzie aktualnie znajduje się twoja dziewczyna.- Gdy to usłyszał w jego oczach pojawiły się iskierki, a na twarzy uśmiech niczym z horroru. Kontynuował dalej tą rozmowę, chciał dowiedzieć się jak najwięcej. Pod koniec usłyszał chyba najważniejsze dla niego dwa zdania :
- Jutro masz samolot. Będę czekać na lotniku.- I ten ktoś się rozłączył.
Colin wstał z kanapy, zatarł ręce i poszedł się pakować....

***

- Idziesz tam czy nie ?!- usłyszała wołanie brata z dołu.
- Zaraz ! Już kończę ! - odkrzyknęła i dokonała ostatnich poprawek makijażu.
- Boże....baby...
- Zamknij się ! - zaczęła schodzić po schodach.
- Możemy już iść ?! Długo jeszcze ? - w korytarzu pojawił się mulat.
- No przecież już....nie widzisz ?!- tupnęła nogą, jak mała dziewczynka.
- Wy już idźcie. Ja dojdę później, chce jeszcze pojechać do Samiry.
- Marc ! - zdenerwowała się.
- Ja też cię kocham.- dał  jej buziaka w policzek i szybko wyszedł z domu.
- No to co, idziemy ? - spojrzał na brunetkę. W odpowiedzi kiwnęła twierdząco głową i zamknęła drzwi na klucz.
- Czemu ta cała jego dziewczyna, jak jej tam....
- Samira..
- Tak właśnie, no to jej nie będzie ?
- Nie, Shak jej nie cierpi.
- A jaka ona jest ?
- Kto ?
- No Shakira...- wywróciła oczami.
- Aaaaa o to ci chodzi. Ona jest świetna. Wszyscy ją lubią. A twojego brata wręcz uwielbia, cały czas powtarza jaki to on jest słodki. Traktuje go, jak swojego rodzonego. - spojrzał na minę brunetki.- Nie martw się.- szturchnął ją w bok.- Ciebie to już na pewno polubi.- objął ją w pasie.
- No nie wiem, a daleko jeszcze. Wiesz trochę wysokie mam te buty.
- Nie, to tamten dom.

_________________________________________________________________________________

 I wracam z nowym rozdziałem :)
Miałam go dodać wcześniej, ale z powodu moich urodzin, trochę się to przeciągnęło :)
Mi osobiście ten rozdział nie zbyt się podoba :/ długo go męczyłam na lekcjach i zmieniałam, ale dalej mi coś nie pasuje.
Ale co Wy o nim sądzicie ? Czekam na Wasze komentarze :)


7 komentarzy:

  1. ILE JA MUSIAŁAM CZEKAĆ ?! ;OOOOOOOOOOOO
    fajny jest i nie narzekaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Thiago tu jest moim ideałem ♥ Tyle wyduszę :D
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział Thiago <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. http://dame-una-chance.blogspot.com/2013/12/rozdzia-10-i-ostatni-to-sie-leczy_8.html zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://dame-una-chance.blogspot.com/2013/12/epilog.html zapraszam na epilog :)

    OdpowiedzUsuń
  6. http://confiar-en-mi.blogspot.com/2013/12/rozdzia-2-pierwszy-raz-naszego-casanovy.html zapraszam do czytania i skomentowania :

    OdpowiedzUsuń